
Rozmowa z Marcinem Jaczewskim, General Manager Sales Eastern Europe w Unifeeder A/S.
Redakcja Logistics Manager: Jak w tej chwili przebiega w Waszej ocenie zapewnienie ciągłości łańcucha dostaw na terenie Polski i na kierunkach międzynarodowych do i z Polski?
Marcin Jaczewski: Poprzez jedną z największych sieci serwisów żeglugowych i multimodalnych w Europie Pólnocnej Unifeeder A/S od ponad 40 lat realizuje przewozy kontenerów trafiających do Europy i Rosji z całego świata łącząc tzw. hub-y oceaniczne (Rotterdam, Antwerpia, Hamburg czy Bremerhaven) z około pięćdziesięcioma mniejszymi portami Morza Północnego i Bałtyku. Globalny spadek importu związany z wybuchem pandemii COVID-19 wymusił na armatorach oceanicznych (główni nasi klienci tego produktu) poszukiwanie bardziej elastycznych i ekonomicznie uzasadnionych rozwiązań innych niż dotychczasowe na tym ostatnim odcinku podróży.
Jako niezależny operator posiadający możliwość elastycznego dostosowania swojej floty oraz siatki połączeń w krótkim okresie jest to dla nas czas bardzo intensywnej pracy tak, aby z jednej strony zapewnić ciągłość łańcucha dostaw, a z drugiej tak zoptymalizować połączenia oraz kompozycję ładunków, aby dotrzymać terminów dostaw bez zbędnego podwyższania kosztu. Często też bezpośredni odbiorcy ładunków pytają nas o możliwość przyspieszenia lub odwrotnie, zaoferowania dłuższej trasy dla swoich ładunków w kontenerach, których się spodziewają. Najnowszy trend opóźniania ładunków wynika głównie z ożywienia w imporcie, związanego z ponownym „otwarciem” Chin i potrzebą uzupełnienia zapasów w UE, ale z drugiej strony mamy do czynienia ze spadkiem popytu na finalne produkty montowane z części ze Wschodu i nie zawsze importerzy/producenci są w stanie płynnie absorbować całość tego importu w krótkim czasie.
Jeszcze ciekawiej wygląda sytuacja z drugim produktem, który oferujemy, czyli dostawami towarów door-to-door w naszych kontenerach typu 45’HC Pallet Wide (pojemnośź 33 palet euro / odpowiednik tzw. plandeki) dla klientów posiadających międzynarodowe przepływy ładunkowe w obrębie naszej europejskiej siatki połączeń. Między innymi w ten sposób można dostarczyć towary pomiędzy państwami Europy Środkowo-Wschodniej a np. Wielką Brytanią, Rosją, Skandynawią, Portugalią czy Beneluxem, czyli czołówką naszych partnerów w wymianie handlowej.
Tak zwana konwersja ładunków z transportu kołowego na transport intermodalny łączący transport drogowy i/lub kolejowy z morskim (nazywanym „shortsea”) już od jakiegoś czasu cieszy się zwiększoną popularnością wśród naszych klientów. Obecnie widzimy, że jest to już nie tylko interesująca i realna alternatywa wspierająca, ale często też ratująca łańcuchy dostaw mając na uwadze, chociażby niepewność sytuacji na granicach związanej z obostrzeniami w przemieszczaniu się wprowadzonymi ostatnio przez szereg państw Unii oraz Rosji.
Jak na pandemie reagują branże, które obsługujecie? Czy produkcja/sprzedaż jest wstrzymana?
Oczywiście obserwujemy też spowolnienie lub nawet tymczasowy zanik przepływów ładunkowych w niektórych branżach, które obsługujemy takich jak automotive, meble, AGD, elektronika czy materiały budowlane i ogrodnicze. Powody, z jakimi się spotykamy związane są z ograniczeniem popytu, lub niedoborem półproduktów w imporcie, w mniejszym stopniu jak na razie związane z brakiem rąk do pracy i kwarantanną.
Z drugiej strony widzimy znacznie zwiększone zapotrzebowanie ze strony branży FMCG (zarówno części spożywczej, jak i chemii gospodarczej) czy też. na przykład papierniczej i opakowań co łączymy ze wzrostem znaczenia e-commerce. To właśnie firmy z tej branży często decydują się na wybór rozwiązań „shortsea” ze względu na możliwość ominięcia granic lądowych i zapewnienie odpowiedniej ilości środków transportu (kontenerów) w krótkim czasie pozwalających sprostać nagłym fluktuacjom popytu na przewóz. Dodatkowo dzięki często niższemu i stałemu kosztowi oraz zdecydowanie niższej emisji CO2 do atmosfery lub możliwości skorzystania z kontenera jako „tymczasowego magazynu” transport „shortsea” wydaje się chociaż częściowo dobrym lekiem na aktualne bóle głowy logistyków.
Jak wygląda sytuacja z kadrą pracowniczą w Waszym przedsiębiorstwie? Czy pojawiają się braki w obsadach związane z przerwą szkołach, odpływem pracowników tymczasowych/z zagranicy lub kwarantanną?
Wzrost zapotrzebowania na nasz produkt intermodalny oczywiście kreuje też wyzwania, którym staramy się sprostać. Na przykład pomimo tego, że nasi kierowcy nie wykonują przewozów transgranicznych (jedynie dowóz z/do portu) co zmniejsza ryzyko zakażenia w tzw. „trasie”, to spełniamy wymogi zakładów oraz terminali kontenerowych, aby byli oni wyposażeni w odpowiednie środki ochrony. Oczywiście też pracownicy Unifeeder A/S tam, gdzie jest to możliwe, korzystają z możliwości pracy zdalnej, wyjątkiem są załogi statków. Jeszcze na zupełnie autonomiczne statki kontenerowe musimy trochę poczekać, chociaż nie jesteśmy daleko. Na uwagę zasługuje też fakt, że w uproszczeniu np. nasz cotygodniowy jednorazowy transport statkiem mogący zabrać około 400 transportów z Polski do Wielkiej Brytanii obsługiwany jest obecnie przez 8-10-osobową załogę, co pozwala ufać, że wpływ na rozprzestrzenianie wirusa drogą morską jest minimalny.
Jaka jest Wasza ocena działań skierowanych do przedsiębiorców? Co Waszym zdaniem można jeszcze zrobić, aby gospodarczo sytuacja po pandemii była nadal rozwojem gospodarczym, a nie recesją?
Myślę, że możliwości wsparcia przedsiębiorstw mocno ukierunkowanych lub wręcz zależnych jedynie od eksportu mamy ograniczone i jest to uzależnione w znacznej mierze od wsparcia, jakie odbiorcy produktów z Polski otrzymują w krajach docelowych. Tym bardziej inicjatywy mobilizowania i wspierania pośrednio i bezpośrednio popytu wewnętrznego wydają się słuszne-być może część utraconego rynku zbytu zagranicznego uda się przesunąć na rynek lokalny. W obecnej sytuacji zgadzam się z hasłem „Kupujmy Polskie” tam, gdzie to możliwe, właśnie myśląc o miejscach pracy, które w ten sposób ratujemy na co dzień. Dodatkowo na pewno dobrym pomysłem jest też wsparcie i nieutrudnianie przepływu dóbr, na które cały czas jest popyt za granicą, a w produkcji, których Polska się wyspecjalizowała. Mimo negatywnych prognoz ufam w naszą wrodzoną narodową zaradność, kryzys minie, a może wyjdziemy z tego z jeszcze silniejszą gospodarką.
źródło: opracowanie własne