
Rozmowa z J.E. Siti Nugraha Mauludiah – Ambasador Republiki Indonezji.
Przemysław Ozga: Czego polscy menedżerowie i decydenci mogliby się nauczyć z indonezyjskiej kultury zarządzania oraz od indonezyjskich menedżerów, aby być lepszymi liderami zespołów?
Siti Nugraha Mauludiah: Jesteśmy naprawdę zróżnicowanym krajem. Przede wszystkim pod kątem geograficznym, ponieważ w obręb Indonezji wchodzi aż siedemdziesiąt tysięcy wysp. Na nich rozsianych jest sześćset grup etnicznych, każda z odrębnym językiem, bardzo charakterystyczną kulturą i tak dalej. Jedne różnią się od drugich na wielu płaszczyznach.
Uważam, że dobrą rzeczą jest to, że każdy musi nauczyć się dostosowywać do tej różnorodnej kultury. Nie możemy po prostu myśleć o tej jednej, w której żyjemy. Musimy wdrażać to, czego nauczyliśmy się ze wszystkich innych kultur. Obecnie nasi menedżerowie i liderzy stoją w obliczu bardzo wielokulturowego środowiska w swoich miejscach pracy.
Zatem w tym otoczeniu potrzeba naprawdę dużo empatii wobec innych kultur. Oczywiście wizualnie wyglądamy nieco inaczej I, co ciekawe, różnimy się nieco w zależności od obszaru. Jedna osoba ma jasną cerę, a druga ciemniejszą. To jest przecież taka sama sytuacja, jaką dobrze znacie w Europie. Co więcej, niektóre kultury znajdujące się na obszarach przybrzeżnych Indonezji wydają się być bardziej bezpośrednie w kontakcie – odważne, bardzo głośne i szczere. Kiedy porównać ich do osób np. pochodzących z Anglii, które mówią znacznie bardziej miękko, bardziej pośrednio.
Bez wrażliwości na tę różnorodną kulturę nie odniesiesz sukcesu w Indonezji. Myślę, że osoby z zewnątrz mogą się nauczyć i doświadczyć, że świat stał się miejscem bez granic. Żyjemy w jednej globalnej wiosce.
Jestem przekonana, że w obecnym świecie wszyscy, w życiu codziennym, spotykamy rozmaitych ludzi z często bardzo odmiennych kultur. Zwłaszcza w dużych aglomeracjach, takich jak Warszawa czy Dżakarta. Niemalże każdy pochodzi z innego miejsca. Myślę, że w tej globalnej wiosce, w której wszyscy żyjemy, indonezyjskie doświadczenia mogą stanowić cenną lekcję o tym, jak być wrażliwym na inne kultury.
PO: Sektory produkcji i logistyki w Polsce zmagają się z niską stopą bezrobocia. Dla przykładu, w Poznaniu w ostatnich latach stopa oscyluje w okolicach 1 proc. Czy indonezyjscy pracownicy i eksperci są zainteresowani przyjazdem i pracą w Polsce?
SNM: Oczywiście, że tak. Indonezyjscy pracownicy są bardzo chętni do pracy w Polsce. Na pewno chętnie skorzystaliby z takiej propozycji, jeśli tylko nadarzyłaby się taka okazja. Dlaczego? Ponieważ wynagrodzenia w Polsce są lepsze niż w Azji. Niektórzy z nich szukają również lepszego doświadczenia zawodowego. Praca za granicą w różnych kulturach rozwija zawodowo, poszerza horyzonty.
Jestem przekonana, że jest wiele osób, które chcą przyjechać do Polski, aby spróbować szczęścia. Wiem to na pewno. Trzy tygodnie temu byłam w Dżakarcie na indonezyjskim Trade Expo, na którym to uczestniczyłam w spotkaniu biznesowym poświęconym problematyce zatrudnienia. Mieliśmy osiem firm z Polski, które faktycznie szukają pracowników z rynku azjatyckiego. Jedna z firm powiedziała mi nawet, że desperacko potrzebują pracowników. Szczególnie dla przemysłu wytwórczego. Z tego spotkania dowiedziałem się również, że Polska jest potęgą przemysłową Europy oraz że aż około 30 proc. wszystkich produktów wytwarzanych w Europie jest tutaj wytwarzanych i pochodzi z Polski. W Indonezji jest wiele firm pośredniczących na rynkach pracy, które wysyłają pracowników za granicę. Korzystają w ten sposób z nadarzających się okazji. Widzimy tutaj naprawdę duży wzrost.
Niestety w ostatnim roku obserwujemy także wzrost liczby nielegalnych pracowników. Pracownicy przyjeżdżający do Polski to głównie pracownicy fizyczni. Obecnie w Indonezji mamy dużo pracowników fizycznych. Przed nami wiele wyzwań w tej kwestii.
PO: Czy są jakieś bariery, które powinniśmy przełamać, aby te zainteresowanie jeszcze zwiększyć?
SNM: Stoimy teraz przed kilkoma wyzwaniami. W sytuacji, gdy na rynku pracy mamy duże możliwości, gdy istnieje duże zapotrzebowanie, pojawiają się również ludzie, którzy wykorzystują te możliwości w nielegalny sposób. Niestety w wielu przypadkach sprowadza się to do problemu nielegalnego przemytu ludzi. Na całe szczęście tak się nie dzieje w Polsce, co nie zmienia faktu, że niektórym ludziom zostały podane fałszywe informacje przed przyjazdem do Waszego kraju. Tak się dzieje przez nieuczciwych ludzi, którzy wykorzystują sytuację. Myślę więc, że należy stworzyć podstawy bliższej współpracy pomiędzy indonezyjskim pośrednikiem a pośrednikiem w kraju docelowym. Chodzi o umożliwienie bardzo szczegółowych wyjaśnień wszystkich obowiązujących warunków umowy czy kwestii poświęconych adaptacji i akceptacji obu spotykających się ze sobą kultur. Na przykład większość pracujących w Polsce Indonezyjczyków to muzułmanie, którzy, ze względu na swoją religię, muszą przestać pracować w określonych porach. Jest to jedna z kluczowych kwestii do poruszenia. Również w samej Indonezji należy wykonać dużo pracy i starań, aby zminimalizować ryzyko wykorzystywania pracowników i ich niewiedzę, starając się na tym zarobić. Zadaniem Polski jest na przykład dopracowanie procesu wydawania pozwoleń na pobyt tymczasowy. Mam na myśli zezwolenia uzyskiwane przed planowanym przyjazdem. Obecnie procedura zaczyna się wydłużać. Do pewnego momentu polska ambasada w Indonezji dobrze sobie radziła ze wzrostem zainteresowania, co skutkowało wzrostem liczby wniosków wizowych. Zdaję sobie też sprawę z tego, że nie od ambasady zależy szybkość wydawania zezwoleń, ponieważ w pierwszej kolejności wniosek wizowy musi zostać zatwierdzony przez władze w Polsce, przez region, do którego mają trafić pracownicy. Dlatego to trwa tak długo, a gdy wniosków jest więcej, czekanie wydłuża się jeszcze bardziej. Słyszałam, że jeszcze gorzej prezentuje się sytuacja dla ludzi pochodzących z Indii – muszą czekać nawet 6 miesięcy. Dlatego też wielu Hindusów reprezentowanych przez indyjskich agentów, wybiera jako swój kierunek Indonezję. Dzieje się tak, ponieważ na chwilę obecną proces wizowy w Indonezji zajmuje około dwóch miesięcy. Jeśli porównasz to do sytuacji w Indiach, te dwa miesiące to nic. Polska powinna zatem przyjrzeć się raz jeszcze swojej polityce związanej z udzielaniem zezwoleń na pobyt czasowy dla obcokrajowców.
PO: O ile mi wiadomo, odsetek pracowników przybywających do Polski z Azji wzrósł do 42 proc. w pierwszych sześciu miesiącach 2019 r. Widzimy zatem, że te liczby są obecnie bardzo wysokie.
SNM: Tak, dokładnie. Zwłaszcza teraz, gdy do 1 stycznia niemiecki rząd zamierza wydać pozwolenie Ukraińcom na pracę w Niemczech. Pojawia się szansa dla 600 tys. Ukraińców, którzy pracują obecnie w Polsce. Pewna pani z firmy Forever Works powiedziała mi takie słowa ostatnio: „Jesteśmy w rozpaczliwej sytuacji, desperackiej potrzebie pracowników”.
PO: Populacja Indonezji sięga 260 milionów mieszkańców, co daje krajowi czwarte miejsce na świecie. Jakie usługi i towary mogą wymieniać ze sobą Polska i Indonezja w nadchodzących latach?
SNM: Pod wieloma względami Polska jest bardzo podobna do Indonezji. Jesteśmy motorem rozwoju dla całego regionu. Polska stymuluje wzrost potęgi przemysłowej Europy. Są dwie rzeczy szczególnie podobne, w zakresie których Indonezja i Polska mogłyby współpracować. W niektórych obszarach istnieją podobieństwa, które mogłyby wzmocnić przewagę konkurencyjną tych dwóch krajów, ale jednocześnie moglibyśmy się również uzupełniać. Zarówno Polska, jak i Indonezja, są silnie osadzone w sektorze rolnym i silne w kreatywnej gospodarce. Interesujemy się produkcją żywności i napojów, moglibyśmy również nad tym wspólnie popracować. Ale jeśli chodzi o komplementarność, również się uzupełniamy. Polska jest zdecydowanie bardziej zaawansowana technologicznie. Wdrażacie znacznie więcej rozwiązań IT. My z kolei jesteśmy bogaci w zasoby naturalne, więc możemy dostarczać takie surowce jak srebro, stal, olej palmowy i wiele innych naturalnych produktów. Myślę, że to są te najważniejsze aspekty, w których moglibyśmy się wzajemnie uzupełniać. Pamiętajmy, że jest też kwestia edukacji, tak jak już wspomniałam wcześniej. Moglibyśmy wymieniać ekspertów między Indonezją a Polską. Jednym z priorytetów obecnej indonezyjskiej administracji jest zwiększenie rozwoju zasobów ludzkich. Polska mogłaby podzielić się swoimi doświadczeniami w temacie edukacji młodego pokolenia, tak by stawało się ono bardziej konkurencyjne na rynku globalnym.
Zdaję sobie sprawę z faktu, że polska gospodarka potrzebuje wielu pracowników z zagranicy. Każdego roku w waszym kraju kształci się i „produkuje” wielu wysokiej jakości pracowników, którzy są tak bardzo potrzebni w krajach Europy Zachodniej. Myślę, że moglibyście podzielić się z nami Waszym cennym doświadczeniem w zakresie tej edukacji. Jak znaleźć związek między edukacją a przemysłem? My wciąż jesteśmy w trakcie intensywnej nauki i zbierania doświadczeń. Wiem też, że w Polsce niektóre lokalne władze kładą duży nacisk na zapewnienie infrastruktury umożliwiającej powiązanie przemysłu z edukacją. Skupienie na aspekcie edukacji przyszłych i obecnych pracowników jest w Polsce bardzo silne i my Indonezyjczycy moglibyśmy wiele od Was się nauczyć. Co więcej, produkujecie również dobre produkty mleczne i produkty mięsne, z kolei my jesteśmy bardzo bogaci w produkty podzwrotnikowe i tropikalne. To mógłby być kolejny aspekt na drodze wzajemnego uzupełniania się, o którym mówiliśmy. Podsumowując, wszystkie te wspomniane sektory polskiej i indonezyjskiej gospodarki mogłyby ze sobą owocnie współpracować.
PO: Rynek e-commerce w Indonezji jest bardzo duży i gwałtownie wzrósł w ostatnich latach. Co jest przyczyną tego trendu? Jaką rolę może mieć w tym populacja ludzi młodych?
SNM: Tak, przede wszystkim dlatego, że mamy teraz w Indonezji znacznie lepszą sytuację ekonomiczną. Jak wspomniałam wcześniej, obecnie wiele osób się bogaci. Stworzona została również infrastruktura dla gospodarki, technologii informacyjnej (IT), informacji, komunikacji, technologii. Obecnie zaczyna się mówić o technologii 5G. W rzeczywistości używamy już technologii 4.5G, na przykład w naszych azjatyckich grach. Teraz zaczynamy budować infrastrukturę dla 5G i właściwej aplikacji tej technologii. Obecnie około 20 proc. populacji, czyli około 52 miliony, reprezentuje klasę średnią. Ci ludzie znacząco zasilają rynek kapitałem. Licznik internautów w Indonezji osiągnął już 100 milionów użytkowników, a około 90 proc. z nich zaangażowanych jest już w e-commerce. Ja, na przykład, będąc za granicą nie dokonuję zakupów w sieci, nie kupuję niczego od Aliexpress z Chin itp. Ale już w momencie, gdy wracam do Indonezji, kupuję np. jedzenie przez Internet. Kiedy niedawno przyjechałam do Indonezji w środku nocy i byłam głodna, a obsługa hotelowa była bardzo słaba, moja uwaga od razu skierowała się w kierunku e-commerce. Technologia jest teraz o wiele lepsza, jest przede wszystkim dostępna i wciąż dynamicznie rośnie w siłę. W efekcie populacja Indonezji z każdym dniem staje się bardziej zaangażowana w technologię i wydaje w ten sposób coraz większe sumy pieniędzy. W Indonezji mamy obecnie dwa „jednorożce” (z ang. unicorn – młoda, innowacyjna firma, której wartość przekracza 1 mld dol.): Bukalapak i Tokopedia – sklepy e-commerce. Mamy jeszcze kilka innych ciekawych startupów, np. Traveloka lub GO–JEK. Co ciekawe, właściciel jednej z firm zajmujących się e-commerce został ostatnio ministrem edukacji, a ma dopiero 40 lat. W każdym razie rynek e-commerce w Indonezji obecnie kwitnie. Wciąż jestem zaskoczona, jak łatwo przychodzi nam dzisiaj dokonywanie płatności mobilnych przy użyciu telefonów komórkowych. To takie proste. Kiedy pojechałam do Chin, nie miałam przy sobie portfela. Powiedziałam sobie w duchu „w porządku, zapomnij o portfelu”. Jedyne co musisz to mieć przy sobie, to smartfon i już jesteś w stanie zapłacić za wszystko. Co prawda w Indonezji nie zawsze jest tak łatwo, jak w Chinach, ale kiedy tam byłam ostatnim razem, bez przeszkód używałam swojego telefonu komórkowego do robienia zakupów. To naprawdę wielka sprawa. Nawet jeśli porównasz polski i indonezyjski rynek e-commerce, ten azjatycki jest bardziej zaawansowany. W rzeczywistości Indonezyjczycy wciąż korzystają z usług e-commerce więcej i częściej niż Polacy. Rzućmy okiem na firmę GO–JEK, która została zainspirowana przez powszechną w Azji usługę taksówek motocyklowych. Słyszałeś może o tym?
PO: Tak, czytałem o tej usłudze w Indiach w brytyjskim czasopiśmie branżowym.
SNM: W Indonezji nazywamy tę usługę GO–JEK. Używamy tego rozwiązania, gdy chcemy gdzieś dojechać, ale ze względu na korki lepiej jest użyć jednośladu niż samochodu. Płacimy zatem kierowcy takiego motocykla, który zabiera nas tam, gdzie tylko potrzebujemy. Firma GO–JEK wyniosła tę usługę na całkowicie nowy poziom. Wykorzystali tradycyjne taksówki motocyklowe zwane w Indonezji „ojek” również do tego, by coś dostarczyć pod konkretny adres. Pamiętam, kiedy ta usługa została wprowadzona po raz pierwszy, moja siostra skorzystała z niej w sytuacji, gdy zapomniała zabrać coś z domu i nie miała dość czasu, aby wrócić. Użyła wtedy tej platformy tylko po to, by ktoś dostarczył jej przedmiot pod wskazany adres. Z czasem usługa ta rozrosła się i stała się jeszcze bardziej różnorodna. Na przykład, jeśli zamarzy ci się masaż, możesz za pomocą tej aplikacji po prostu zamówić masażystę, który do ciebie przyjdzie. Jeśli chcesz posprzątać swój dom, możesz również bez problemu zamówić tę usługę. I jest też wiele innych, takich jak GO–SHOP stworzona, by robić zakupy czy też GO–GLAM, jeśli potrzebujesz fryzjera, kosmetyczki. Po prostu korzystasz z tej aplikacji, a usługodawcy pojawią się w twoim domu. To wszystko jest na twoim telefonie komórkowym. Startup GO–JEK to jeden z przykładów ogromnego sukcesu w biznesie.
Obecnie właściciel jest zarówno twórcą, jak i ministrem edukacji. To całkiem zabawne. Kiedy po raz pierwszy wygłosił oficjalne urzędowe przemówienie, wymienił w nim języki, którymi młode pokolenie musi sprawnie się posługiwać. Jako pierwszy wskazał jeden z języków obcych, na przykład język angielski, jako drugi z kolei jeden z języków programowania. Powiedział, że wszystko jest teraz oparte na danych. Jeśli znasz język kodu, możesz po prostu zrobić więcej.
Niektórzy są wobec niego bardziej pesymistyczni, ale ja jestem nastawiona bardzo optymistycznie. Mam bardzo pozytywną wizję jego osoby. Jego podejście stoi tak bardzo w opozycji do myślenia wielu pozostałych ministrów, którzy są również z mojego pokolenia.
Wierzę również, że w Indonezji można znaleźć dobrych ekspertów w dziedzinie technologii finansowej FINTEC. Jak wspomniałam wcześniej, coraz łatwiej płacić za pomocą urządzeń mobilnych. W tej dziedzinie istnieje znacząca różnica między rynkiem indonezyjskim a chińskim. Polega ona na monopolu. W Chinach są tylko dwa bardzo duże i powszechne systemy płatności FINTEC. W Indonezji mamy ich całe mnóstwo. Myślę więc, że sytuacja większej konkurencyjności jest znacznie zdrowsza dla rynku. Można tam zobaczyć wiele reklam. Również tutaj, w Polsce, posiadacie bardzo zróżnicowane i innowacyjne rozwiązania dla sektora finansowego. Można tu wymienić np. payback. Ten rodzaj konkurencji jest dobry dla rynku, a szczególnie dla konsumenta.
PO: Tak zgadzam się. Jest to o wiele bardziej otwarty rynek.
SNM: Dokładnie tak, masz rację.
PO: Na jakie wsparcie mogą liczyć polskie firmy, jeśli już zdecydują się zainwestować w Indonezji i na przykład założyć fabrykę na wyspie Jawa?
SNM: Dużo można powiedzieć na ten temat. Przykładowo obecny rząd ma już obraną politykę pomagającą obcym firmom w łatwiejszym zakładaniu działalności w Indonezji. Istnieje również cały program zwolnień podatkowych czy ulg celnych na towary importowane. Jeśli jako przedsiębiorca zdecydujesz się zainwestować w jeden z sektorów przemysłu, który wymaga dużego nakładu pracy lub w program handlowy, możesz skorzystać ze znacznie większej liczby rządowych inicjatyw.
Krótko mówiąc, w planach jest wiele inwestycji. Stanie się tak, ponieważ rząd skupia się na rozwoju zasobów ludzkich. Dlatego te trzy wymienione wcześniej sektory, objęte są największą liczbą inicjatyw.
PO: W Indonezji jest ponad 17 tys. wysp, co wydaje się dużym wyzwaniem dla firm logistycznych i indonezyjskich łańcuchów dostaw. Czy mogłabyś powiedzieć coś więcej o łańcuchach dostaw lub usługach logistycznych i transporcie intermodalnym w swoim kraju?
SNM: W sytuacji, gdy mamy 17 tys. wysp, oczywiste jest, że łańcuchy dostaw i usługi logistyczne są bardzo trudne. Obecna administracja zbudowała 50 nowych portów morskich, 20 nowych lotnisk i ponad tysiąc kilometrów autostrad. Wszystko to w ciągu zaledwie 5 ostatnich lat. Zanim to się stało, rozwój infrastruktury był przez długi czas mocno zaniedbywany. Przed pojawieniem się nowej administracji, mieliśmy mniej linii kolejowych niż wtedy, gdy byliśmy pod kontrolą holenderską w XIX i XX wieku. Obecnie rząd wkłada wiele wysiłku w rozwój infrastruktury. Oczywiście robią to w celu zwiększenia wydajności łańcucha dostaw i usług logistycznych.
Mniej więcej 51 proc. łańcucha dostaw i usług logistycznych obejmuje transport lądowy, 38 proc. – drogą powietrzną, a transport wodny obejmuje około 10 proc. Panujący rząd naprawdę starał się opracować nowe przepisy, aby usprawnić łańcuch dostaw i logistykę. Zmieniają infrastrukturę oraz technologie informacyjne i komunikacyjne (ICT).
Indonezyjski rząd opracował plan rozwoju krajowego systemu logistycznego. Budują również suchy port w regionalnym centrum dystrybucji. Trwa program mający na celu połączenie wszystkich obszarów przybrzeżnych i zapewnienie sprawnej logistyki na całym tym terenie.
Mamy pięć dużych wysp. Najbardziej rozwinięta jest oczywiście Jawa, ale rozwój infrastruktury następuje również w innych ośrodkach. Na przykład wprowadzono system kolei i autostrad na Sumatrze, Kalimantanie i Sulawesi. Możesz nawet wsiąść do pociągu w północnej części Sulawesi i bezproblemowo dojechać do południowej części wyspy. Naprawdę jest coraz lepiej. Na wyspie Kalimantan, ze względu na brak solidnego środka transportu, ceny wszystkich produktów rolnych są bardzo wysokie. Nie można więc ustalić stabilnych cen produktów, jeśli niezawodne rozwiązania transportowe nie są dostępne. Transport lądowy staje się coraz bardziej wszechstronny, ponieważ obecnie rząd buduje wiele autostrad. W ciągu roku powstanie autostrada łącząca wschodnią część wyspy Jawa z zachodnim wybrzeżem. Możesz sobie to wyobrazić? Po 74 latach niepodległości będziemy mieć taką infrastrukturę. Nawet w czasach kolonialnych Holendrzy zbudowali drogi o długości tysiąca kilometrów.
Niemniej jednak na dziś dzień indonezyjski łańcuch dostaw i usługi logistyczne koncentrują się w znacznej mierze na aspekcie rozwoju.
Kiedy mówimy o transporcie intermodalnym, jest to zagadnienie zdecydowanie mniej satysfakcjonujące. Nie z powodu braku infrastruktury. Obecnie rząd stara się zapewnić wszystkie możliwe środki, aby droga przebiegająca od portu morskiego przez drogowy i kolejowy była jak najbardziej efektywna. Oczywiście wyniki nie są jeszcze zadowalające, ale jest coraz lepiej i mam ogromną nadzieję, że w momencie zakończenia inwestycji, gdy będziemy mieli oddane do użytku wszystkie porty morskie i wszystkie autostrady, będą one ze sobą dobrze połączone.
PO: W Polsce jesteśmy obecnie świadkami dużej transformacji. Staramy się pokazać, jak dokonać cyfrowej transformacji i automatyzacji w zakładach. Czy indonezyjskie firmy inwestują w najnowocześniejsze technologie w branżach takich jak na przykład logistyka?
SNM: Tak oczywiście. Największe firmy stosują najnowocześniejsze technologie. Niektóre z nich używają na przykład blockchain. FINTEC i niektóre inne duże branże wykorzystują technologię FinBlockchain. Zdecydowanie blockchain staje się coraz bardziej popularny. Nawet w Indonezji istnieje Stowarzyszenie Blockchain, ponieważ ta technologia bardzo szybko się rozwija. Zapotrzebowanie rośnie, więc rosną również dostawy. Niektóre zarządy zachodnich firm miały wiele obaw, gdy kierownictwo zaczynało korzystać z najnowocześniejszych technologii, na przykład z biotechnologii. Jeszcze raz rzućmy okiem na GO–JEK. W swoich rozwiązaniach e-commerce stosują najnowocześniejsze technologie. Na przykład aby promować swoje produkty stosują rozszerzoną rzeczywistość i sztuczną inteligencję. Najnowsze technologie są również obecne w Indonezji.
PO: Czy w Polsce są jakieś indonezyjskie firmy?
SNM: Nie, niestety nie.
PO: Co możemy zrobić w tej sprawie?
SNM: Mamy kilku przedstawicieli tutaj, ale nie są to firmy per se. Uważam, że musimy podjąć działania w tej kwestii.
PO: Może indonezyjska kawa kopi luwak? A może Amadi Hotel Group lub restauracje?
SNM: Tak, wierzę, że jest ogromna szansa rynkowa dla naszej specjalnej kawy kopi luwak. Na razie możesz ją zdobyć w Europie Zachodniej, jest dostępna w Niemczech i Holandii.
PO: Moje ostatnie pytanie dotyczy obecnego napięcia pomiędzy Stanami Zjednoczonymi Ameryki a Chinami. Czy trwająca wojna handlowa między USA a Chinami ma wpływ na indonezyjski sektor produkcji lub indonezyjską gospodarkę? Czy są nowe inwestycje w Indonezji lub firmy, które z powodu nowych układów międzynarodowych musiały opuścić Chiny?
SNM: Niech każdy siebie zapyta, czy nie odczuwa wpływu tego konfliktu. Oczywiście, że odczuwamy wszyscy! Głównym partnerem handlowym Indonezji są Chiny, a także w pewnym stopniu Stany Zjednoczone. Wojna w Chinach ma na nas wpływ, ale nie w sposób bezpośredni i bardzo znaczący. Głównie dlatego, że nasz rozwój i wzrost gospodarczy napędzany jest przez konsumpcję krajową. Sami jesteśmy dla siebie dużym rynkiem. Ale jak powiedziałam, odczuwamy wpływ tej wojny i dlatego nasz rząd rozszerza działania na rynki inne niż chiński. Mowa tutaj głównie o Europie Wschodniej i krajach afrykańskich. Niemniej jednak głównie staramy się jak najlepiej inwestować w konsumpcję krajową.
Jeśli chodzi o nowe inwestycje w Indonezji lub firmy, które musiały opuścić Chiny, mamy duże zainteresowanie w tej kwestii i faktycznie konkurujemy z Malezją, Wietnamem i Tajlandią. Obecnie Wietnam zagarnął lwią część tego rynku. Myślę, że kluczowe znaczenie odgrywa tutaj odległość, ich przewagą jest położenie geograficzne. Ponadto Chińczycy i Wietnamczycy są sobie kulturowo znacznie bliżsi. Mamy jednak w Indonezji nowe inwestycje – zarówno te, które opuściły Chiny, jak i inwestycje z Chin, które zostały zmuszone do opuszczenia USA. Musimy pamiętać, że wojna handlowa właśnie się rozpoczęła, więc firmy dopiero zaczęły szukać nowych rozwiązań, a część z nich może nawet jeszcze nie podjęła ostatecznych decyzji.
Dziękuję za rozmowę.
Przemysław Ozga
Artykuł ukazał się w nr 6(10) grudzień 2019-styczeń 2020 czasopisma „Logistics Manager”